piątek, 9 sierpnia 2013

Poznańska wycieczka



Trudo się dziwić, że w Toruniu mamy coraz mniej turystów, skoro tak trudno tu dojechać… Sama się o tym przekonałam, wracając z odwiedzin w Poznaniu u mojej koleżanki, jeszcze z czasów studia Toruń. Jak zwykle Polskie Koleje Państwowe zdołały na sam koniec idealnie popsuć moją wycieczkę i przyprawić mnie o najprawdziwszą irytację.
Był piątek, godzina dziewiętnasta czterdzieści osiem – ostatni pociąg do Torunia. Na szczęście cena dość przyzwoita, bo ze zniżką zapłaciłam piętnaście złotych z groszami, czyli naprawdę nie tak źle. No i zdążyłam na dworzec, wsiadłam do pociągu (był podstawiany w Poznaniu) i siedzę zadowolona i czekam na odjazd… Z chwilowym opóźnieniem (dopuszczalnym) pociąg powoli zaczął Rudzic, ale nie dokulał się nawet porządnie za Most Dworcowy w Poznaniu i… Stanął! Wszyscy pasażerowie (wraz ze mną) byli zdezorientowani. Mało tego – po dziesięciu czy piętnastu minutach stania w tym dziwacznym miejscu, pociąg ruszył, ale… Na wstecznym! Czyli cofnęliśmy się na dworzec. „No pięknie” – pomyślałam i skuliłam się na siedzeniu. Po jakimś kwadransie wsłuchiwania się w wielogłos niezadowolenia współpasażerów i wyrażaniu swojej dezaprobaty ta całą sytuacją, przyszła pani konduktorka i oznajmiła, że czekamy na jakiś opóźniony pociąg i taka była decyzja „odgórna” i nie wiadomo jeszcze ile tu postoimy. No i – jak można było zresztą przypuszczać – rozpętała się burza… I tak tez staliśmy tam kolejne czterdzieści minut!
Zanim na horyzoncie wyłoniło się utęsknione budownictwo Toruń minęło zatem wiele czasu. Jeżeli wiele pociągów miewa takie problemy, to ja się wcale nie dziwię, że ludziom się odechciewa wycieczek! Niech Koleje Państwowe zaczną lepiej funkcjonować, a wtedy turystyka w naszym mieście (i w ogóle – w kraju) z pewnością także ruszy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz