piątek, 27 września 2013

Toruńskich ciekawostek kilka…



Wszyscy studenci studia Toruń, nawet ci, którzy dopiero co przyjechali do naszego miasta, chyba wiedzą dobrze gdzie i cóż to Bulwar Filadelfijski. Ale nie wiem, czy wiecie, że Bulwar został właśnie tak nazwany z racji współpracy z Filadelfią właśnie! W tym dalekim mieście, w Filadelfii właśnie natomiast mieści się plac, który nazwano Toruńskim Trójkątem! No to jak już idę tam od ciekawostki, to może jeszcze kilka? Pierniki. Właśnie – sekret ich wypieku jest związany z ponad siedmiusetletnimi przepisami i recepturami, ale też z wyjątkowym miodem! Miód ten zbiera się tylko i wyłącznie nad rzeką Wisłą w okolicach Torunia. Właśnie dzięki temu mają swój wyjątkowy i niepowtarzalny smak! A jakie pierniki są najpopularniejsze? Nie brakuje takich „udziwnionych”, ale mimo wszystko największym uznaniem wciąż cieszy się najbardziej klasyczna i prosta „ Katarzynka”. Kształt tego piernika podobno jest symbolem sześciu połączonych ze sobą medali. I kolejna ciekawostka – znany astronomiczny zegar, który pochodzi z piętnastego wieku i zbudował go niejaki Hans Düringera, mierzy ponad trzynaście metrów wysokości i pokazuje nie tylko godzinę, ale także dzień, tydzień, daty ruchomych świąt, a także fazy księżyca. Podobno mistrz tworzył tę niesamowita machinę zegarową przez sześć lat! Zgodnie z toruńską legendą władze miasta były pod tak ogromnym wrażeniem tego zegara, że z ich polecenia twórca miał zostać oślepiony! Dlaczego? Oczywiście nie z innego powodu aniżeli z takowego, że nie chcieli oni, by kiedykolwiek w innym miejscu stworzył coś równie wspaniałego – zegar miał być unikatowy, a przecież nikt inny z pewnością nie byłby w stanie zbudować czegoś równie zachwycającego. Taki los mistrza… Ale Düringer okazał się złośliwy, bo w zemście zepsuł zegar! A przecież nikt inny nie potrafił go naprawić.. No i tak to zgodnie z legenda potoczyła się ta zegarowa historia… Co prawda moja dentystka stomatologia Toruń uważa, że to nieprawdziwa historia, ale ja tam wierzę w legendy…

niedziela, 22 września 2013

Urok starego miasta



Miasto, jak to miasto. Stary rynek, lub jakaś stara ulica w centrum gdzie toczy się życie. A reszta w dużo gorszym stanie jeżeli chodzi o budynki, a raczej ich fasadę, ulice i chodniki. Studia Toruń zmusiły mnie do życie w tym mieście trzy lata. No i żyło mi się tak całkiem fajnie. Naprawdę stare miasto toruńskie ma w sobie pewnego rodzaju magię i urok. Zdecydowanie jest to urokliwe miejsce. Bardzo lubię jeść posiłki , gdy są już rozstawione ogródki letnie przy restauracjach. Jednym z takich miejsc jest restauracja Tartufo. Chodzę tam po długim spacerze przez stare miasto, gdy mnie najdzie ochota na włoską kuchnię. Słyszałam, że codziennie od godziny dwunastej działają na zasadzie bufetu typu “all you can eat” to znaczy, że płacisz raz i jesz ile chcesz. Za jedyne siedemnaście dziewięćdziesiąt dziewięć złotych, czyli prawie osiemnaście złotych, można do woli delektować się rozmaitymi pizzami, daniami mięsnymi i wegetariańskimi, sałatkami i moją ulubioną, pyszną zupą z pomidorów i bazylii podawaną z pieczywem własnej produkcji. Ponadto każdy otrzymuje danie dnia; w tym tygodniu jest to na przykład najczęściej włoska pasta lub bruschetta do wyboru. W ich menu z napojami znajdą się włoskie wino, piwo i napoje bezalkoholowe. Ja zazwyczaj do tego co wcześniej opisałam zamawiam włoskie wino półwytrawne Po posiłku kelnerki zawsze polecają pyszne desery i włoską kawę. Aczkolwiek ja już nigdy nie mam miejsca na te smakołyki. I jak tak sobie siedzę w ogródku restauracyjnym i popijam winko po obfitym obiedzie, to nie chciałabym mieć żadnego innego widoku na świecie, niż widok na stare miasto w Toruniu. Czasami zabiera ze sobą moją koleżankę która urywa się z zajęć na fizyka Toruń i tak sobie razem siedzimy i podziwiamy stare miasto, przy kieliszku wina.

piątek, 13 września 2013

Najlepsze miasto!



Myślę, że nasze miasto jest wręcz idealnym miastem do studiowania. Tak jest – jak już studiować, miła młodzieży, to tylko studia Toruń! Samy pomyślcie – gdzież by indziej? Warszawa? Oczywiście, że nie! Wielki moloch, wielkie tłumy wszędzie, gdzie tylko się da, wszystko daleko, korki, hałas, zanieczyszczenia, drogo w sklepach, drogie piwo, drogi wynajem mieszkania, drogie akademiki… Generalnie – same minusy, nawet nie ma co się pakować w coś takiego. Także stolica odpada! Co innego? Kraków? Ok – już lepiej, bo jest klimat, piękna historia, piękne miasto, i Uniwersytet Jagielloński, z renomą, z tradycjami. Ale… Drogo! I to koszmarnie drogo, często nawet jeszcze drożej niż w Warszawie! Kogo na to stać!? No i jeszcze jacyś pijani Anglicy wciąż panoszący się po Starym Rynku… Nie, nie, nie – Kraków tez odpada! Co zostaje? Wrocław? Poznań? Eee tam – jedno i to samo! Bez przerwy konkurują ze sobą, zbyt małe na metropolie, zbyt duże na przyjemne miasteczka – ogólnie – takie ni w kijki ni w drewka… Niby już taniej, ale nie do końca, niby trochę bliżej, a wszędzie korki… Nie! Bez sensu, to nie to! Co jeszcze? Szczecin? No nie wiem…. Byłam raz w Szczecinie, ale… Nie, nie – to nie miasto dla studentów! Trochę aspirują do miasta akademickiego, ale długa, oj długa jeszcze droga przed nimi! Trójmiasto? No tak – przyznam się, ze lubię, ale mieszkać i studiować, a później w nim pracować, to z całą pewnością bym nie mogła, nie ma szans. Dlaczego? Bo… Wieje! A mi to przeszkadza. Może jeśli ktoś jest urodzonym wilkiem morskim, to to lubi i ma te sztormy we krwi, ale na pewno ja ich nie mam. No to co nam zostało? Oczywiście – nasz Toruń! I co tutaj? Same plusy – nie za duże miasto, wszędzie blisko, łatwe dojazdy, niedrogie mieszkania, taniutkie akademiki, piwo w przystępnych cenach, setki pubów, życie nocne, renomowany Uniwersytet Mikołaja Kopernika, otwarci ludzie, dobry klimat… Miasto – ideał! Mój znajomy z informatyka Toruń, który przeniósł się do nas z Warszawy, potwierdza!