wtorek, 10 lipca 2012

Miłość w rytmie Kamila Bednarka

Kto był na Święcie Torunia? Może żeby wszyscy wiedzieli o co chodzi to wytłumaczę, co, jak, gdzie i dlaczego. Dwudziestego czwartego czerwca przypada dzień, patrona naszego miasta Świętego Jana Chrzciciela, w związku z tym zostało przygotowane wiele wydarzeń w całym mieście. Wszystko zaczęło się w sobotnich długodystansowych regat żeglarskich. Muszę przyznać, że zazdroszczę kondycji, płynąć z Torunia do Bydgoszczy. No ale nie jest to mój typ sportu, więc na otwarciu się nie pojawiłem. Ogólnie w sobotę nie znalazłem niczego co by przykuło moją uwagę.

Za to w niedzielę byłem na jednym fajnym wydarzeniu. Mimo, że reggae nie jest moim klimatem, to wybrałem się na Rynek Staromiejski na Promo Tour Reegaeland Festiwal. Osobiście nie chciałem iść ale kumple wyciągnęli mnie wręcz siłą. Powiedzieli, że w sumie to nie mam żadnego wyboru i nie interesuje ich ani mój ból głowy, ani tym bardziej nie odpowiadająca mi pogoda. Ubrałem się od niechcenia i poszedłem. Jak mus to mus. Przypadkowo idąc na koncert spotkaliśmy znajomą. Była w pracy, rozdawała ulotki. Ponieważ, moi kumple wiedzą, że jest ona obiektem moich wielotygodniowych westchnień, nie pozwolili mi przejść obok niej ot tak po prostu. Dorwali się do jej ulotek i zaczęli czytać: „Ej, stary, widziałeś studia Toruń. Co powiesz na pedagogika Toruń„ Oczywiście jak typ dość wstydliwy spaliłem buraka i odpowiedziałem elokwentnie chyba coś w stylu „Chyba się zjarałeś”. Na szczęście moich wspólników było stać przynajmniej na minimum domyślności i zrozumieli, że nie jestem w humorze na flirty. Pożegnaliśmy się i poszliśmy na koncert. Muzyka jak muzyka, ogólnie było całkiem fajnie ale jakoś nie mogłem się wczuć. Stałem w grupie fanów Marley’a albo raczej Kamila Bednarka i słuchałem. Miałem ochotę sprzedać sobie siarczystego facepalm’a za moją elokwencję na poziomie neandertalczyka. No ale było już za późno żeby coś z tym zrobić. Przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy wracaliśmy z rynku znowu zobaczyłem moją sympatię. Była już po pracy, szła sama. Postanowiłem, że jest to idealny moment aby wykazać się moimi zdolnościami uwodzicielskimi. Podszedłem i zaproponowałem wspólny spacer. Zgodziła się. Poszliśmy na Most Pauliński. Pochwaliłem się moją wiedzą na temat tego miejsca. Wiedzieliście, że jest to formalnie wiadukt, i prawdopodobnie w przeszłości znajdował się na nim most zwodzony wykonany z drewna? W dodatku jest on jedynym gotyckim mostem w Polsce. Mam nadzieję, że moja towarzyszka lubi intelektualistów, bo dzięki temu wieczorowi moje szanse wzrosłyby znacznie.

Zobaczymy kiedy następnym razem ją zobaczę. Ogólnie stwierdzam, ze dobrze stało się, że wyszedłem z mieszkania. Chyba powinienem podziękować moim kumplom.

Polecany sklep zegarki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz