sobota, 8 grudnia 2012

Połączenie Toruń – Meksyk

Moja przyjaciółka Marta właśnie obroniła swoją pracę magisterską i uzyskała tytuł magistra na kierunku filologia angielska Toruń. Gratuluję! Wiedziałam, że wszystko się uda i że pójdzie jej bardzo dobrze, chociaż Marta zawsze strasznie panikuje przed każdym ze swoich egzaminów. A jak musi coś zdać ustnie? Oj, to dopiero jest panika! Ty razem musiałam ją uspokajać przez cały tydzień, bo denerwowała się niesamowicie. A bardzo jej zależało na obronie w tym terminie, bo wraz ze swoim chłopakiem Patrykiem wybiera się do Meksyku już w przyszłym tygodniu! Zaplanowali sobie wyprawę życia i prawdopodobnie będą podróżować przez cały rok! Jak ja im zazdroszczę… Jakiś czas temu trafiłam na wystawę w naszym Toruniu, właśnie poświęconą temu pięknemu krajowi. Polecam wszystkim, bo z tego co wiem, to wystawa trwa nadal! Celem wystawy jest prezentacja tego dość mało znanego oblicza sztuki meksykańskiej, która rozwijała się z dala od głównych metropolii kraju, sztuki lokalnej, z małych miasteczek i wsi, z miejsc posiadających swych lokalnych twórców, którzy zajmują się rękodziełem. W meksykańskiej rzeczywistości bowiem, wbrew wszelakim procesom globalizacyjnym, wciąż żyje dawna tradycja, dawne wierzenia i obyczaje. Z tej oto przyczyny wytwory sztuki ludowej są bardziej doceniane i traktowane jako dobro narodowe. Stają się także dość kuszącymi przedmiotami dla wielu kolekcjonerów na całym świecie. I właśnie w naszym mieście możemy zobaczyć jedną z takich kolekcji pasjonatów sztuki ludowej, przywiezioną prosto z Meksyku. Jej właścicielem jest Stanisław Kasprzyk, a dzięki niej chociaż po części (a nie jak Marta z Patrykiem będą mieli okazję już za kilka dni), będziemy mogli zapoznać się z tradycyjną twórczością tego wielowątkowego świata meksykańskiej przestrzeni kulturowej lokalnych artystów. Stanisław Kasprzyk już od wielu lat jest z zamiłowania kolekcjonerem. Jest specjalistą w temacie polskiej sztuki ludowej, a także współczesnego rękodzieła twórców meksykańskich. W pierwszą podróż do Meksyku udał się w 1981 rok i od wtedy jego myśli i pasje błądzą właśnie w tamtym regionie świata. Podobno, podczas swojej podróży, zgromadził tyle rękodzieł, że jego bagaż, który wiózł ze sobą do Polski, ważył ponad sto dwadzieścia kilogramów!
Och, jak zazdroszczę Marcie… Mnie póki co ograniczają studia Toruń, ale kiedy dostanę dyplom… To kto wie! Póki co polecam wystawę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz