poniedziałek, 25 lutego 2013

Tym razem – muzyk!


Chyba znowu się zakochałam. Już moja koleżanka z kierunku kosmetologia Toruń pęka ze śmiechu, kiedy opowiadam jej o moich kolejnych to miłostkach, ale cóż ja na to poradzić mogę, że jestem taka kochliwa!
Ok, no to wszystko od początku! Wyobraźcie sobie, że byłam tydzień temu na koncercie grupy The Rootz, chłopacy pochodzą gdzieś spod Torunia i graj całkiem fajna muzykę, koncert odbywał się w małym, kameralnym klubie w centrum, byłam tam pierwszy raz, także nawet nie zapamiętałam nazwy. Ale to zupełnie nieistotne. Co do koncertu – naprawdę bardzo udany! Co prawda nie było wcale zbyt wiele osób, Orestę to był środa, a środy nie są zbyt dobrymi dniami na koncerty, część osób przecież nawet nie wychodzi na imprezy w ciągu tygodnia, bo wiadomo – studia, praca i tak dalej, niektórzy muszą wstawać już na ósmą, czy (nie daj boże!) na siódmą, także ich obawy, że w przypadku zabalowania poprzedniej nocy mogliby zaspać, albo w ogóle nie zwlec się z łóżka – są zupełnie zrozumiałe. Ja na szczęście – zaczynam zajęcia w czwartek dopiero o jedenastej dwadzieścia, także mogłam sobie na to pozwolić. Poszłam za namową Moniki, bo okazało się, że zna ona wokalistę – Piotrka i bardzo chciała się z nim zobaczyć i w końcu posłuchać jego zespołu. Cała ekipa okazała się fenomenalna! Muzyka bardzo fajna, pozytywna, a potem długo siedziałyśmy z całym zespołem i tak waśnie poznałam Filipa… Filip gra na gitarze basowej w zespole i okazał się bardzo interesującym człowiekiem. Okazało się, że ukończył filozofię, ale jego prawdziwą pasją jest muzyka. Z błyskiem w oku zaczął opowiadać o swoich innych projektach muzycznych, okazało się, że gra jeszcze w dwóch innych zespołach, poza tym nie tylko na gitarze – gra też na perkusji, na lutni i na bongosach. Jaki multiinstrumentalista! I tym własnie mnie zauroczył – to znaczy – swoją pasją! Uwielbiam ludzi, którzy mają to „coś” w swoim życiu, „coś” co sprawia, że mają ten niesamowity błysk w oku! Fascynujące! Opowiadał mi o swojej muzyce, a ja mogłabym go słuchać godzinami! Oczywiście Monika zaraz zauważyła co się święci i kiedy byłyśmy razem w łazience, zaraz mi zaczęła przypominać, że „przecież to muzyk, a wiadomo jak to jest z muzykami – jednego dnia ta, drugiego dnia tamta”. Moim zdaniem to jakiś głupi stereotyp! Przecież wcale nie musi tak być! Widocznie dla Filipa bez wydałam się interesująca, bo jeszcze tej samej nocy, kiedy już poszliśmy do domu, napisał mi smsa i umówiliśmy się na spotkanie za kilka dni. Nie mam pojęcia jak ja się teraz skupię nad studia Toruń!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz