piątek, 12 października 2012

Ale piernik!

W sierpniu odwiedziła nas rodzina z Zamościa. Nie widzimy się zbyt często (a szkoda), ale trudno się dziwić – jednak jesteśmy od siebie troszeczkę daleko. W dodatku moje studia Toruń, a moich młodszych kuzynek – jeszcze szkoła średnia w Zamościu. W ciągu roku szkolnego (dla mnie akademickiego) nie ma szans na wzajemne odwiedziny. Jedyną szansą są wakacje, chociaż ja często próbuję złapać jakąś wakacyjną pracę, więc nawet podczas wakacji nie jest mi łatwo zorganizować tydzień, czy kilka dni wolnych na taki wyjazd. Także w tym roku udało mi się dorywczo pracować w jednej z kawiarni na toruńskim rynku, a że godziny pracy zmieniały mi się praktycznie z dnia na dzień, trudno byłoby mi zaplanować jakąkolwiek podróż. W związku z tym, zaproponowałam, żeby kuzynki z ciotką Helgą przyjechały do Torunia. Zgodziły się bardzo chętnie. Świetnie spędzałyśmy czas, byłyśmy nawet w planetarium, ostatnim razem odwiedziłam to miejsce chyba w podstawówce, z wycieczką szkolną. Wróciły wspomnienia, a gwiazdy, gwiazdozbiory i cały kosmos, jak się okazało, fascynują mnie w dalszym ciągu! Ciotce Heldze natomiast, najbardziej się podobało w sklepie z toruńskimi piernikami! Nie mogła uwierzyć, że istnieje tyle przeróżnych pierników i pierniczków i oczu nie mogła nacieszyć ich smakowitym wyglądem! Weszła do sklepiku by kupić tylko jedną paczuszkę tradycyjnych pierników na pamiątkę, dla dziadka, a wyszła po godzinie! Pani w sklepie, widząc jej zainteresowanie piernikowymi wypiekami, zaczęła jej opowiadać całą, ponad siedmiuset letnią historię piernika. Ciocia Hela sama uwielbia się krzątać po kuchni i co najmniej raz w tygodniu piecze jakieś pyszne słodkości, w związku tym zaczęła męczyć panią zza lady o przepis na toruński piernik! A przecież to tajemnica! Składniki piernika są znane: woda, mąka, mleko, miód i przyprawy. Tylko cały sęk tkwi w proporcjach, których absolutnie nikt nie zna (spoza kręgu toruńskich mistrzów piernika), oczywiście przez stulecia piekarze z różnych stron naszego kraju i zza granicy próbowali upiec takie pierniki i rozszyfrować tajemniczy przepis, ale nikomu się to nie udało. Jednak kto zna ciotunię Helgę ten wie, że ona teraz nie spocznie, póki nie uda jej się upiec toruńskiego piernika! Ja stałam z kuzynkami przy drzwiach do piernikowego sklepu i pękałyśmy ze śmiechu, podsłuchując komiczną dyskusję ciotuni i pani sprzedawczyni, która nawet nie przypuszczała w co się pakuje rozpoczynając rozmowę z cioteczką! Cioteczka należy do takich osób, które uważają, że potrafią zrobić absolutnie wszystko i znają się absolutnie na wszystkim (pamiętam jej rozmowę, z moim kolegą z kierunku informatyka Toruń, wtedy cioteczka okazała się specem od komputerów!). Z moją rodziną zawsze jest dużo śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz